Refleksje na/we wstępie

Witam wszystkich po jak to już bywa w moim zwyczaju – długiej nieobecności w naszej blogosferze finansowej. Sam już nie wiem czy blog dotyczy jeszcze finansów, oszczędzania, inwestowania, sposobów na zarobek w sieci, motywacji a może moich osobistych refleksji na temat otaczającego mnie świata. Mam kilka pomysł na tego bloga ale na razie wszystko otacza się na wizji w głowie, nie przelanej na papier. A więc wizji, w której wszystko ewoluuje i mam nadzieję, że z tego chaosu wkrótce narodzi się ład. Na razie nie chce obiecywać terminów, tego jak blog będzie wyglądał czy nie.

Fakt jest jeden – czytacie tego bloga co pokazują statystyki, które z miesiąca na miesiąc rosną (sic! cóż za paradoks – im mniej piszę tym więcej mnie czytacie). A może zmieniłem styl pisania? Może dorosłem do pisania w dużo dojrzalszy sposób aniżeli na początku? A może po prostu lepiej pozycjonuje się w sieci? Szczerze, jak to mawiała moja dobra znajoma.. ARONOŁ 🙂

Przyklejanie łatek

Dziś podczas czasu świątecznego miałem więcej czasu na przemyślenia i refleksje – tak zawsze jak mam więcej czasu to nachodzą mnie różne myśli i zaczynam rozkminiać z pozoru błahe sprawy i pojawia mi się jeszcze więcej pytań, aby na koniec wysnuć najlepszą tezę na świecie – moją własną.

Zaczęło się niewinnie… święta czas dla bliskich. Ale czy aby na pewno? Czy jest to tradycja? przyzwyczajenie a może prawdziwa potrzeba przynależenia do danej grupy? Dla mnie jest to tradycja, którą szanuje, ale nie do końca chce brać w niej udział w taki sposób w jaki zostałem nauczony. Dziś podczas śniadania moja żona nie zjadła barszczu białego. Ba nawet nie wrzuciła w niego święconych jajek, kiełbasy i chleba. Pod nosem szydziłem i śmiałem się z niej, że nie zostanie zbawiona. Ale czy o to chodzi? Czy musimy przestrzegać tradycji aby zostać zbawionym? Czy chodzi o barszcz biały i święconkę? Czy o to aby dobrze spędzać czas z najbliższymi osobami. Szczerze? Nie odpowiem na to, ale jak u bram nieba spyta się mnie święty Piotr czy jadłem barszcz to z dumą powiem, że jadłem. Pytanie czy trzymam się tradycji, a może po prostu lubię barszcz.

Święta – czym właściwie są?

Zastanawiasz się zapewne teraz o czym pie****i ten gość, czy to normalne? Miało być trochę o motywacji a trochę o łątkach, ktore przyklejamy innym. Ba i jest ale jeszcze daj mi chwilę abym się rozkręcił. Po śniadaniu postanowiliśmy pójść na spacer świąteczny. Mocna ekipa – ja, moja żona (nie będzie zbawiona – nie zjadła barszczu), syn 3-letni diabeł tasmański i moi rodzice – przedstawiciele wcześniejszego pokolenia. I wiecie co? Było genialnie. Wprawdzie istnieje coś takiego co w j.angielskim nazywa się pięknie Generaion Gap ale.. f**k it! Było fajnie. Czułem się szczęśliwy i spełniony. Ba spędzając czas z najbliższymi powoli zaczynam zauważać piękno świąt. W moim życiu święta to istna sinusoida.

Gdy byłem młodym chłopcem święta były cudowne – pierogi, prezenty, śnieg, dużo wolnego i brak zmartwień
Gdy byłem nastolatkiem święta były … mniej cudowne – pierogi, nietrafione prezenty, trochę wolnego, rozterki jakie piwo kupić i czy mam coś na koncie
Gdy byłem na studiach święta były …najmniej cudowne – pierogi, mega nietrafione prezenty, brak wolnego, praca i daleko do domu.

Po co święta? Baa nawet niejednokrotnie śmiałem się że Boże Narodzenie to 3-dniowe święto pierogów.
Teraz – nie interesują mnie święta jako „sposób oddania kultu, tradycji, wszystkie powinno itp” – to dla mnie czas wyciszenia, spędzenia czasu z bliskimi, czas na przemyślenia i czas dla samego siebie. I wiecie co zauważyłem? Im ja jestem bardziej szczęśliwy tym bardziej uszczęśliwiam swoich bliskich. Im bardziej jestem szczęsliwy tym czuję się lepiej. Wniosek jest jeden – im bardziej jestem szczęsliwy tym bardziej jestem szczęśliwy – niby bez sensu ale coś w tym jest 🙂

Miało być o łatkach? A może szufladkowanie ludzi?

Co teraz myślisz o mnie? Najbardziej polskie podsumowanie dziwactw i braku zrozumienia to „debil”- czy tak pomyślałeś? A może gość, który nie ma problemów i wymyśla je na siłę? a może ktoś kto kocha siebie i jest samolubem? Wiesz co? Jeżeli chodzi o przyklejanie łatek to zawsze będziemy je przyklejać – to po pierwsze. A po drugie – nigdy się od nich nie uwolnimy. Gdy jesteś cichy nazwą się zamkniętym w sobie, albo niemową. Gdy dużo gadasz, dostaniesz łatkę aroganckiego, plotkarza i gaduły. Gdy masz hajs będziesz złodziejem bo przecież w Polsce nie da się legalnie zarobić. Gdy nie masz kasy będziesz biedakiem. I tak źle i tak nie dobrze. Wiesz co jest najlepsze? Nie trzeba się przejmować łatkami.

Bądź sobą i dawaj z siebie 110%. Rób wszystko dla siebie, dla rodziny, dla bliskich. Ale rób to zgodnie ze swoim sumieniem i dla swojego szczęścia. W życiu nie chodzi o to, aby je przeżyć. W życiu chodzi o to aby być szczęśliwym. Po prostu. Nic więcej, ani nic mniej.

Pomyśl przez chwilę jakie łatki Ty przyklejasz? Ja ich przykleiłem setki lub tysiące… Zastanów się nad tym.

A jakie łątki przykleili Tobie? Jaki jesteś?

Ja opowiem Ci o swoich – ranie innych, jestem arogancki, często patrzę z góry, samolub i jedynak. To chyba te najpopularniejsze.