Inwestor, czy spekulant?

Nie od dziś wiadomo, że zapał do inwestycji przychodzi właśnie wtedy kiedy hossa się kończy. Trudno jest inwestować w ciężkich czasach kiedy nie zarabia nasz sąsiad, a recepcjonistka w pracy nie mówi o akcjach i funduszach inwestycyjnych. Nasza świadomość na temat finansów i inwestowania bierze się z „tłumu”. Co to znaczy? Mniej więcej tyle, że gdy wszyscy dookoła zaczynają zarabiać to i w końcu nas dopada chęć sięgnięcia po zyski większe niż lokata bankowa. Bo skoro Pani Jadzi, Zbyszkowi i cioci Bożenie się udało, to cała inwestowanie nie jest trudne, a z moimi umiejętnościami powinienem zarobić jeszcze więcej. No bo przecież jestem taki inteligentny, szybko się uczę, a świat finansów wkrótce padnie u mych stóp. Narodził się nowy rekin giełdowy. Przy słowie inwestor w słowniku powinno być moje zdjęcie! Taa…

raport

Rzeczywistość szybko weryfikuje to co myślimy, a jak jest na prawdę. Dziś posłużę się swoimi przemyśleniami na temat profilu tego, kim jest statystyczny Polski inwestor. Jakie będą wyniki? To się okażę zacznijmy jednak od dwóch przemyśleń, które mam zawsze widząc i słuchając nowych zapaleńców giełdowych.

  1. Po pierwsze primo – jeżeli dysponujesz niewielkim kapitałem to nie grasz na giełdzie, a jedynie powoli wytracasz swoje zasoby. Upraszczając to co posiadamy do jedynie 2 zasobów – kapitał i czas, prześledźmy drogę każdego nowego inwestora. Przyjmijmy, że posiadamy 10.000 zł. W przykładzie ominę kwestie kosztów transakcyjnych bo to będzie jakaś masakra, a przecież każdy z Nas wie, że im inwestor jest bardziej aktywny, tym więcej kasy oddaje do domu maklerskiego. Będą to proste przykłady napisane prostym językiem, bo to daje mi do myślenia i mam nadzieję, że Wam również wyda się to najprostszym sposobem przekazania myśli.Ok zatem mamy 10.000 zł, kupujemy sobie dwie spółki, zarabiamy 10% średniorocznie – bijemy rynek na głowę, ponieważ mało kto pobija WIG w długim okresie ale ok. mamy 10% zysku od 10.000zł. zarobiliśmy 1000 zł, pomniejszając o podatek belki, mamy szalone 810zł.

    Teraz zobaczmy co się zadziało po drodze – poświęcając 2 godziny dziennie na analizę spółek i wykresów poświęcamy tygodniowo 10h, przyjmując 52 tyg w roku mamy wynik 520 godzin przed komputerem.

    810 zł zysku / 520 godzin = 1,55 zł na godzinę. Szalony zarobek.

    Wniosek? Bez kapitału i wiedzy nie zabieraj się za giełdę, bo dodając do tego koszty obsługi rachunku, koszty transakcyjne itp to nasz zysk będzie znikomy. Dodatkowo – kto zapewni, że będziemy zarabiali średniorocznie ponad 10%. Może warto skupić się nad czymś innym, lub wybrać inna, prostszą formę lokowania kapitału? Tak pewnie zaraz usłyszę teksty, ale przecież edukacja, doświadczenie, nauka blablabla. Tak owszem, ale pytanie – czy to gra warta świeczki? (Od razu dementuje – jestem zwolennikiem giełdy i sam inwestuje na GPW)

    na pytanie – czy to gra warta świeczki? odpowiedź zostawiam Tobie inwestorze.

    byk2

  2. Po drugie primo – FOREX. Magiczne 5 liter, z którymi styka się każdy inwestor zna początku swojej kariery. Dlaczego zaczynamy od dupy strony? Widocznie taka nasza natura. Po co przechodzić przez instrumenty finansowe od najprostszych do najbardziej zaawansowanych jak można od razu rzucić się na głęboką wodę. Statystyki, czyli… matematyko o królowo nauk!Jeżeli chodzi o statystyki jestem zagorzałym fanem zasady pareto. Jak można ją przełożyć na rzeczywistość giełdową i rynek FOREX?

    80% z osób inwestujących na FOREX traci pieniądze, jedynie 20% zarabia. I teraz idziemy dalej. 80% z osób zarabiających zarabia jedynie od czasu do czasu, bądź minimalne kwoty lub ledwo wystarcza na utrzymanie rachunku. Pozostałe 20% z wcześniejszych 20% zarabia ogromne pieniądze.

    Trudne?

    Rozrysujmy to:

    Na 1000 inwestorów, zarabia 20% = czyli 200 osób i jedynie 20% z nich zarabia duże pieniądze, a reszta tylko o tym mówi. Wynik = 40 osób zarabiający regularnie duże pieniądze.

    Idźmy dalej – statystycznie wychodzi na to że jedynie 4% z ogólnej ilości inwestorów zarabia regularnie. Jeszcze inwestor, czy już spekulant?

    Kolejny raz powtórzę pytanie – czy gra jest warta świeczki? Tak, tak na pewno będziesz należał do 4%. Ja też tak myślałem. Ale osobiście nie znam nikogo, kto zarabia na FOREX duże pieniądze. Powtórzę nikogo, nie mówię, że rynek jest zły, może po prostu obracam się w złym towarzystwie 🙂 (sam nie gram na FOREX, próbowałem nie wyszło, odstawiłem, nie wrócę. Amen)

W każdym razie powodzenia mam nadzieję, że Tobie się uda. Nie przekreślam tego, a jedynie życzę wytrwałości i kolosalnych zysków! A jeżeli się nie uda, trudno ktoś inny zarobi. Może ja?:)