Witam po długiej przerwie,
Dzisiejszy wpis nie będzie dotyczył oszczędzania, inwestowania, czy finansowego IQ. Dziś skupię się na czymś przyjemnym, mianowicie opowiem Wam trochę o swoim urlopie. Od dawna wiadomo, że wybierając wczasy powinno się to robić albo z dużym wyprzedzeniem albo na ostatnią chwilę – w ten sposób można złapać prawdziwe perełki.
W moim wypadku traf chciał i padło na Tunezję. Od samego początku nie miałem określonego kierunku wczasów – warunek był jeden – ma być ciepło! Walizki spakowałem na „dobrą pogodę” i jedyne co trzeba było zrobić był wybór kierunku wczasów. Biuro podróży, które wybrałem – ITAKA (we wcześniejszych wczasach byłem z niego bardzo zadowolony) oferowała wiele podróży. Odpaliłem przeglądarkę ofert, opcja last minute i moim oczom ukazała się oferta Tunezji – hotel 4*+, all inclusive, 8 dni (7 nocy) – za jedyne 1289zł. HIT! O godzinie 11.00 oferta wybrana, 12:00 zarezerwowane, godzina 23:00 wyjazd na lotnisko do Gdańska, godzina 6:00 wylot.
Wczasy? Rewelacja! Poniżej zamieszczam kilka zdjęć – jedynie z hotelu bo takie mam na telefonie, natomiast reszty nie zrzuciłem jeszcze z aparatu:)
Co do samej Tunezji i moich odczuć związanych z tym krajem:
- Piękne widoki, pasma górskie, krystalicznie czyste i przejrzyste morze, świetna pogoda, dobra wilgotność powietrza
- Urozmaicona roślinność, gaje pomarańczy, oliwek, limonek – jednym słowem rewelacja
- Przepyszne świeże owoce, a przede wszystkim daktyle i figi – dla mnie bomba!
- Jedzenie – owoce morza, sery, wina, ryby, mięsa, a przede wszystkim kuskus na 1000 sposobów – zostałem kulinarnie kupiony! Zwłaszcza gdy na kolacje w hotelu podawano homary, a także smażono wycinane steki ze świeżo złowionego tuńczyka – coś niesamowitego!
- Kraj handlarzy i ludzi lubiących się targować – jeżeli się nie targujesz wręcz obrażasz swoim zachowaniem sprzedającego. Traktują to nie tylko jako handel ale wręcz sport narodowy – jeżeli jesteś dobry w negocjacjach możesz trafić na prawdziwe okazję zakupowe – nazwą się przy tym kapitalistą lub sabotażystą, no ale cóż zasady podobne do giełdy – kup tanio, sprzedaj drogo – rynek rządzi się tymi samymi zasadami co wszędzie 🙂
- Kraj wielu podróbek – Ray Bany za 12zł, Conversy za 40 zł, klapki adidasa za 12zł – to tylko okazję, z których ja skorzystałem. Pełno tu ciuchów lacoste, ralph lauren, loui vuitton, armani, gucci, prada, adidas, reebok, nike, zara – jednym słowem wszystko co da się podrobić 🙂
- Widać ogromne rozwarstwienie społeczne i przepych w rejonach ośrodków wczasowych, a trochę dalej biedę i pustynie
- Kraj, w którym jak to animator wycieczki stwierdził – nic nie działa jak powinno
- Ludzie nie spieszą się nigdzie, wszystko toczy się „powoli”
- Waluta tunezyjska może być zakupiona jedynie w Tunezji i jest całkowity zakaz wywożenia waluty z kraju, wymiana w kantorach, bankach i przy hotelach jest jedynie w jedną stronę – zamieniamy euro, dolary, funty itp na dinary – w drugą stronę nie można. Wymiana w drugą stronę odbywa się jedynie na lotnisku, gdzie zamknięcie kantoru może nastąpić bo Pan nie ma kalkulatora, ma przerwę itp – ogólnie mówi się o tym, że skup jest możliwy ale za 30% wartości wymienianej waluty. Wolałem tego nie sprawdzać.
- Kobiety – lecz nie wszystkie noszą szaty odsłaniające jedynie część twarzy – jak wielkie było moje zdziwienie widząc te same kobiety kąpiące się w szatach w basenie, bądź skaczące ze statku do morza 🙂
- Naród wesoły lubiący się bawić i tańczyć!
Na tą chwilę to wszystko – jeżeli coś mi się przypomni na pewno będę na bieżąco dodawał treści do tego posta.
Świetna wycieczka – jednym słowem – POLECAM – pobyt w Tunezji, każdemu kto szuka czegoś innego od europejskich wycieczek, gdzie islam ściera się z chrześcijaństwem i nie jest tak restrykcyjny jak w innych krajach typu Turcja, Egipt itp.
A tymczasem czas wrócić do polskiej rzeczywistości i do pisania z większą częstotliwością.
Do usłyszenia wkrótce!